niedziela, 24 kwietnia 2011

Jajko z niespodzianką

Lubię, gdy zupełnie niespodziewanie dzieją się takie rzeczy.
Pukanie do drzwi. Myślę sobie - pewnie współlokator znowu zapomniał klucza i niechętnie otwieram. A za drzwiami stoi nie zapijaczony B., lecz uśmiechnięta czarnoskóra kobieta i wręcza mi kartkę świąteczną. Mówi, że jest z kościoła baptystów na mojej ulicy, życzy mi Wesołych Świąt i wręcza czekoladowe jajko. Uśmiecha się swoimi śnieżnobiałymi zębami, odwraca się i odchodzi. Po prostu.
'Happy Easter!' krzyczę za nią i też się uśmiecham, pełną gębą, bo tym małym gestem rozjaśniła mi dzień i jeszcze co najmniej następny tydzień.
Co z tego, że nie obchodzę Świąt? Co z tego, że daremnie zaprosiła mnie na wielkanocne poszukiwanie skarbów? W tym smutnym mieście, w to niesłoneczne przedpołudnie dostałam w prezencie najpiękniejszy na świecie uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz