wtorek, 24 listopada 2009

Masz ci bigos!

Natchnęło mnie na gotowanie. Znów, bo natchnienie owo nachodzi mnie dosyć często, choć po dwóch nieudanych podejściach do placka z owocami, mój kulinarny animusz podupadł. Cóż, wygląda na to, że muszę w swych wypiekach poprzestać na szarlotce - nigdy się nie psuje, a wszyscy się zajadają. Tak czy owak, obiektem dzisiejszego natchnienia kulinarnego jest nasza duma narodowa - bigos.
Mam w domu dwa rodzaje kapusty, wołowinę, pierś z kurczaka, grzyby, ziele angielskie, liść laurowy i pieprz. Nigdy jednak nie robiłam bigosu i nie mam pojęcia, od czego zacząć. Nie mając pod ręką Mamy, zapuszczam nura w google w poszukiwaniu procedury przeprowadzenia syntezy bigosowych składników. Spośród morza różnych przepisów i komentarzy do nich, wyławiam taką oto wypowiedź (literówki poprawiłam):

i jeszcze o grzybach zapomniałam. Mogą być świeże, suszone w
całości, a ja suszone rozdrabniam w młynku do kawy i wtedy wsypuję do
bigosu; jest smak a nic się nie poniewiera w kapuchach. Znajoma
dodaje jeszcze zasmażkę ale ona lubi OTTO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz