Jak niewiele potrzeba do ugłaskania mnie. Jak szybko umyka mój żal, gdy pan pokaże mi tylko kość. Mój głód jest niepohamowany. Uśmiecham się więc uśmiechem psim i wciągam zapach w nozdrza. Receptory węchowe stymulują wyobraźnię, już prawie czuję smak...
W psich snach myślę, co zrobię temu drugiemu, jak go spotkam. Jak zatopię kły w jego karku, jak szarpać będę skórę i mięso. Bo i po co się do głaskania nadstawiał?
Wciąż postanawiam sobie, jak to pana obszczekam, że jak to? Że głaskać tylko mnie może, bo po to przecież waruję u drzwi dzień i noc, nasłuchując, czy gdzieś z oddali nie słychać znajomego warkotu silnika.
Lecz wiem, że nie obszczekam.
Patrzeć będę tylko uparcie na podłogę w przedpokoju czekając, aż zobaczę jego cień. Zobaczę, jak wchodzi do domu w swoich ciężkich butach i jeszcze zanim zamknie za sobą drzwi, wyciąga do mnie dłoń. Podbiegnę wtedy, machając ogonem i podniosę wytęskniony wzrok.
Dobry pies.
Odkurzacz pamięci
14 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz