sobota, 9 marca 2013

Ku przestrodze


Są chwile, gdy chciałabym wierzyć w życie po śmierci. Chociażby po to, by mieć pewność, że gdy sama przeniosę się na jakiś enigmatyczny „tamten świat”, osobiście skopię tyłek osobie, która wybrała śmierć zamiast życia.
Myśli samobójcze są jak pasożyt, który przedostaje się do umysłu i zatruwa każdą jego komórkę, po czym powoli tworzy jakby samodzielny organ, który z biegiem czasu zaczyna żyć własnym życiem. Wstajesz z nim i z nim kładziesz się spać. Po kilku tygodniach/miesiącach nie pamiętasz już nawet, jak było kiedyś, bez niego. Dni stają się czarne, chociaż świeci słońce. Żadna część twojego ciała nie należy już do ciebie. Nie słucha, nie potrafi podźwignąć cię z łóżka, nie potrafi chwycić się oparcia, które jest w zasięgu reki. Upadasz, ale nie podnosisz się, jak wszyscy inni. Ziemia staje się grząska, a ty brodzisz w niej po kostki, po kolana, po pas. W końcu pasożyt opanowuje cały organizm i zaczyna boleć fizycznie. Jesli nie zostanie w porę usunięty, w końcu opanuje również wolę, która zwróci się ku rozwiązaniom ostatecznym i każe pogodzić się z odejściem, jakby mialo ono nastąpić w wyniku działania jakiejś zewnętrznej siły.


Nadzieja umiera ostatnia, ale ty już jej nie chcesz.


*B., gdybyś widział, ilu ludzi płakało tego marcowego poranka. Ilu z nich wyrwałeś kawałek serca. Gdybyś widział łzy swoich przyjaciół, gdy odpalali motocykle patrząc na trumnę opuszczaną bezpowrotnie w dół - myślę, że gdybyś mógł cofnąć czas, postąpiłbyś inaczej.Boję się, że nigdy nie będzie już kogoś takiego jak Ty. Że pustki, którą pozostawiłeś nie wypełni już żaden inny głos,żaden śpiew, żadne słowo.


Boję się, że za każdym razem, gdy usłyszymy „Autsajdera”,przypomni nam się, jak przy dźwiękach Dżemu szliśmy za Tobą, gdy już nie mogłeś obejrzeć się za siebie.


I boję się, że nigdy nie przestanę mysleć o tym, że wiedziałam, jak Ci pomóc, a nie zrobiłam tego. Nie miałam na to nawet szansy, bo z T., jedyną osobą, która wiedziała, co się z Toba działo, nie rozmawiałam już od dawna. Wściekła jestem na niego też, ale wiem, że to mój instynkt obronny próbuje ratować ego i zrzucić brzemię odpowiedzialności na osoby trzecie bądź „nieszczęśliwe zbiegi okoliczności”.Na zawsze zostanie już we mnie świadomość, że straciłam przyjaciela, a nie musiałam.


Wiedziałam, jak uratować Ci życie.


***Był jednym z niewielu skazanych na bluesaTen wyrok dodawał mu sił
Miał dom i rodzinę,spokojnie mógł żyć
Miał dom i rodzinę,spokojnie mógł żyć
Lecz często uciekał, by stanąć przed wami
Lecz często uciekał, by stanąć przed wami
By znów nabrać sił, by znów nabrać sił
By znów nabrać sił, by znów nabrać sił Bo czasu miał mało, przeczuwał to

Skazany na bluesa, ilu jeszcze jest takich jak on

Skazany na bluesa, ilu jeszcze jest takich jak on
Skazany na bluesa, no ilu jeszcze jest takich jak on, jak on
Skazany na bluesa, no ilu jeszcze jest takich jak on, jak on
No ilu jeszcze jest takich jak on
No ilu jeszcze jest takich jak on
Ilu jeszcze jest takich jak on...
Ilu jeszcze jest takich jak on...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz